Łotwa cz.3 (ostatnia)
Po co chcecie jechać do Jelgavy? Tam nic nie ma (to Pani z informacji turystycznej). Nie jedźcie. Ja tam nie lubię Jelgavy, źle mi się kojarzy… Jedźcie do Pilsrundale, tam przynajmniej jest ładny pałac…
Tak zachęceni jedziemy do Pilsrundale 😀
Środek transportu zacny 😀 Wywozi nas na kompletne pustkowie…
Na pustkowiu rzeczywiście stoi pałac 🙂
Z XVIII wieku, barokowy, 138 pokoi – ale warto jechać latem, wtedy przynajmniej można zwiedzić przepiękne ogrody. W zimie nic tam nie ma 😛
Uparliśmy się na tę Jelgavę (błąd). Teoretycznie miał tam być ciekawy pałac.
Pałac był. Ale okazało się, że to politechnika…
Do zwiedzania było muzeum (zamknięte), którego drzwi jednak nie zapowiadały ciekawych wrażeń w środku…
No więc Pani z informacji miała rację…
—
Kolejnego dnia wstajemy o niemożliwej godzinie… ciemno, zimno. Postanowiliśmy jechać do Kuldigi, a potem do Lipawy, 3,5 h drogi.
Znowu dwa miejsca chcecie odwiedzić w jeden dzień? (to ta sama Pani z informacji) Nie dacie rady, jedźcie do jednego.
Jak nie damy rady! Wiadomo że damy 😀
Poproszę bilet do Kuldigi. Z którego stanowiska odjeżdża?
Cisza (Pani w okienku) i nagle
Platform cietyrje, go go go!
No dobrze, dobrze 😉
Jak ziiiiimno! Jakieś -13°C, ale nie żałuję, bo Kuldiga jest urocza. Takie minimiasteczko, przez które przepływa rzeka Widawa. A na Widawie Ventas Rumba – najszersze w Europie progi skalne, 249 m, i jeden z największych ceglanych mostów w Europie.
Z Kuldigi Jedziemy nad Bałtyk, do Lipawy.
Kolejnego dnia, po powrocie do Rygi, w końcu mieliśmy czas zwiedzić Stare Miasto.
Świetnie się bawiliśmy przez ten tydzień. Jeśli jednak wybieracie się na Łotwę, to warto zrobić sobie zrobić wycieczkę Tallin- Ryga – Wilno.
I jechać wiosną, latem albo jesienią 😀